Nie ma kobiety, której nie można poderwać i nie ma mężczyzny, który nie potrafi podrywać - mówią wytrawni znawcy tematu. Sztuki uwodzenia uczą już nawet profesjonalne szkoły i trenerzy. Jednak czy z każdego można zrobić Casanovę? Czy po zastosowaniu kilku wyuczonych sztuczek można stworzyć trwały związek?
Gdzie ci mężczyźni…
– Polscy mężczyźni przede wszystkim są nieautentyczni. Wielu facetów udaje macho lub bogaczy. Podrywają pseudo luzackimi tekstami, zgrywając kogoś, kim nie są. Jednak kobiety to czują – przekonuje Dawid, jeden z najpopularniejszych instruktorów podrywania. – Są też ci nieśmiali, którzy boją się wyrazić siebie, swoją opinię. Bycie sobą, bycie szczerym, to coś w dzisiejszych czasach bardzo atrakcyjne, a jakże deficytowe.
Znawcy tematu twierdzą, że nie ma kobiety, której nie można poderwać...
O byciu wytrawną kusicielką i prawdziwym uwodzicielem nie decyduje uroda, pokaźny stan konta bankowego lub sukces zawodowy, lecz osobowość. Niby banał, ale jednak nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. Nieprzeciętna osobowość, umiejętność zaciekawienia swoją osobą to klucz do zaistnienia w towarzystwie. Nie wszyscy jednak tę trudną sztukę opanowali w należytym stopniu. To dla nich właśnie przeprowadzane są kursy w szkołach uwodzenia, które w ostatnich latach cieszą się coraz większą popularnością zarówno w Polsce, jak i na świecie.
– Najczęściej do naszej szkoły przychodzą mężczyźni w wieku od 18 do 30 lat. Na szkoleniach mamy głównie studentów, ale nie brak też dyrektorów dużych przedsiębiorstw, aktorów, barmanów czy nawet dziennikarzy – wylicza Dawid.
Profesjonalni instruktorzy uczą pewności siebie, wzbudzania pożądania, postępowania jak prawdziwy Casanova, ale także pomagają odnieść życiowy sukces w każdej dziedzinie, nawet tej niezwiązanej bezpośrednio z relacjami damsko - męskimi. Chodzi głównie o to, żeby pod płaszczykiem nauki uwodzenia wyzbyć się nieśmiałości.
– Nasz trening polega na maksymalizowaniu atrakcyjności kursanta. Jest pięć głównych aspektów, nad którymi pracujemy przez cały okres trwania warsztatów. Są to: prezencja, co i w jaki sposób mówić, charyzma, a także pewność siebie – opowiada Dawid.
Kursanci dostają więc porady dotyczące stylu ubioru, fryzury, ćwiczą sposób poruszania, kontakt wzrokowy, uczą się, w jaki sposób formułować swoje myśli, aby wywrzeć na kobiecie odpowiednie wrażenie. Poznają również zaawansowane metody treningu głosu i dykcji, po to, aby głos stał się bardziej uwodzicielski. Instruktorzy uczą też charyzmy, panowania nad swoim życiem, a także przewodzenia innym. No i wreszcie próbują wydobyć z każdego uczestnika choć trochę fundamentalnej pewności siebie. Pomocne są w tym techniki manipulacji, które stosowane są zarówno przez podrywaczy, jak i biznesmenów.
– Co jest sekretem powodzenia? Praca nad sobą. Nasi kursanci w trakcie szkolenia robią krok milowy w dziedzinie komunikacji z płcią przeciwną, stają się odważniejsi i bardziej wygadani. Do tego, dzięki stylistce, wyglądają o wiele lepiej. Zaczynają w naturalny sposób przyciągać kobiety. Jednak każda kobieta jest inna, ceni inne cechy u mężczyzny, dlatego nie ma sposobu na każdą z was – przekonuje Dawid, instruktor ze szkoły Be Alpha. (www.bealpha.pl).
Od teorii do praktyki
Po solidnej dawce teorii, przychodzi czas na praktykę, czyli sprawdzenie, jak radzą sobie kursanci w bezpośrednich relacjach z płcią przeciwną. Kursanci wybierają kobiety, które chcą poznać i wykorzystując wcześniej zdobytą wiedzę, mają to zadanie wykonać. – W typowej sytuacji mężczyzna podchodzi do kobiety, a ja dyskretnie obserwuję, słucham. Już po pierwszych sekundach mogę powiedzieć, czy coś z tego będzie, czy nie. Gdy zachodzi taka potrzeba, to wkraczam z pomocą, udzielam na bieżąco wskazówek. Wszystko odbywa się w granicach dobrego smaku – opowiada Feniks, instruktor ze szkoły uwodzenia.
Kurs pomaga również tym, którym zależy wyłącznie na „zaliczaniu panienek”. – Uczymy ich, jak sprawić, by kobiety, wiedząc, że to będzie ich jednorazowa przygoda, z chęcią poszły z nimi do łóżka. Jest to trudna sztuka, ponieważ dla kobiety taka przygoda to nieraz ciężka decyzja. Tym bardziej cieszymy się, kiedy kursantowi uda się podczas szkolenia osiągnąć sukces – wyznaje Playas.
Wytrawni znawcy tematu mówią, że nie ma kobiety, której nie można poderwać i nie ma mężczyzny, który nie potrafi podrywać. To wszystko jest w nas samych, wystarczy tylko wydobyć z siebie odwagę i odrobinę uroku osobistego. Miłe słowa, czułe gesty, odpowiednia postawa, dystans do samego siebie, humorystyczne podejście do sprawy, słuchanie i patrzenie w oczy - to podobno przepis na sukces.
– Jedno jest pewne, faceci nie potrafią podrywać kobiet. Jeden na 100 tys. z ledwością daje radę. Mówię to jako kobieta wymagająca, ponoć nawet zbyt wymagająca, ale czyż nie tak powinno być? Zazwyczaj, jak wygląd faceta jest ok, to sposób zachowania i mówienia odrzuca lub na odwrót. A to naprawdę cudowne uczucie być uwiedzioną z klasą. Klasą, a nie kasą – zaznacza Patrycja. – Jeśli te kursy działają, to może sama zapiszę się na kurs uwodzenia facetów? W końcu kiedyś trzeba to zacząć robić świadomie – śmieje się dziewczyna.
Jedna ze szkół uczy nawet swoich kursantów dwóch hipnotycznych sposobów wydawania poleceń, aby kobieta działała w kierunku, jaki mężczyźnie odpowiada, będąc przekonaną, że dokładnie o to jej chodzi.
fot. sxc
Jak to się robi
Na kursach uwodzenia najczęściej uczy się techniki NLP, czyli neurolingwistycznego programowania, która pozwala na świadome modyfikowanie wzorców postrzegania i myślenia u ludzi. Chodzi w istocie o to, żeby nauczyć się jak i co mówić, aby wywołać u odbiorcy pożądane przez nas reakcje. – Ja stawiam przede wszystkim na samodzielne myślenie, na złamanie szkodliwych przekonań człowieka, który do mnie przychodzi, a zbudowanie nowych. Uczę tylko rzeczy sprawdzonych w praktyce i duży nacisk kładę na umiejętność nawiązania kontaktu fizycznego z kobietą, tzw. eskalację dotyku – opowiada Feniks.
Niektóre szkoły uczą także NLS, czyli hipnotycznego uwodzenia. Jest to połączenie neurolingwistyki z technikami hipnotycznymi.
– NLS zdaje egzamin na piątkę, to genialna technika! Nie przyswoiłem tylko wiedzy z dotyku i zakładania kotwic, ale jak na razie wszystko robi niezapomniane wrażenie na dziewczynach. Do tej pory odważyłem się zagadać do trzech i po niedługiej gadce miałem to, czego chciałem. A do tego usłyszałem, że jestem oryginalny, bo każda wspomniała, że nigdy kogoś takiego nie spotkała – dzieli się swoimi wrażeniami Bishop, uczestnik kursu.
– To jest boskie! Kiedyś wszystkie moje kobiety najpierw poznawałem przez internet. Rozmawiając na gg, zakochiwały się we mnie do szaleństwa. Potem spotykaliśmy się na żywo, parę miesięcy byliśmy ze sobą, a później one ze mną zrywały, bo w „realu” byłem inny niż w „wirtualu”. Dzięki temu kursowi odkryłem, że na gg mówiłem do kobiet w stylu NLS, a na żywo byłem po prostu nieśmiały – opowiada Łukasz.
Jedna ze szkół uczy swoich kursantów dwóch hipnotycznych sposobów wydawania poleceń, aby kobieta działała w kierunku, jaki mężczyźnie odpowiada, będąc przekonaną, że dokładnie o to jej chodzi. Szkoła wykorzystuje także technikę z pogranicza magii scenicznej, która pozwoli mężczyźnie zainteresować sobą kobietę nawet bez użycia słów.
– Kończę właśnie studia z psychologii i czuję się w obowiązku ostrzec wszystkich, którzy korzystają z takich szkoleń, że może ono spowodować silne zmiany w psychice. Mężczyzna posiadający umiejętności NLS ma możliwość częstego zmieniania partnerek. Jest to sytuacja silnie uzależniająca i ktoś taki zaczyna spędzać czas, szukając kolejnych uciech seksualnych z coraz to nowymi kobietami. Daje mu to może dużo radości, ale społecznie jest całkowicie nieużyteczne. Radzę bardzo uważać – ostrzega Kiki.
– Aż mi się włos jeży na głowie, jak sobie pomyślę, że mogę stać się króliczkiem doświadczalnym dla jakiegoś kursanta, który chce sprawdzić skuteczność sztuczek. Przepraszam bardzo, ale my, kobiety, nie jesteśmy przedmiotami! – wykrzykuje Karolina.
Chociaż zajęcia nie należą do najtańszych, chętnych nie brakuje. W zależności od stopnia zaawansowania, szkolenia indywidualne kosztują od 1 tys. do 5 tys. zł. Znacznie tańsze są lekcje grupowe: za nie trenerzy inkasują około 2 tys. zł. Dużą popularnością cieszą się też „korespondencyjne" kursy uwodzenia czy e-booki o tej tematyce.
Urok pierwszego wrażenia
Czy takie szkoły są rzeczywiście potrzebne? Co w sytuacji, gdy uwiedziona kobieta zorientuje się, że obiekt jej uczuć jest tak naprawdę kimś zupełnie innym, a jego zachowanie to efekt wyuczonych sztuczek?
– Szkoły uwodzenia?! Mnie to osobiście śmieszy, jakoś ciężko mi uwierzyć, że podczas jednego weekendu można nauczyć każdego faceta właściwego podejścia do kobiet. Zresztą jednorazowy podryw na imprezie to jeszcze nie wszystko. A co z ewentualnym stałym związkiem? Czy wtedy też to będzie tylko gra? – pyta retorycznie Małgośka.
Poza tym, czy naprawdę trzeba uczyć mężczyzn, jak postępować z kobietami? A może to tylko niewinne sztuczki, które mają nauczyć panów, jak być bardziej pewnymi siebie i jak nie bać się kobiet? Bo czy nie jest raczej tak, że każdy facet potrafi zainteresować swoją osobą, tylko trzeba pozwolić mu się otworzyć i wykazać? I to raczej my kobiety, z uwagi na naszą zbytnią niecierpliwość, nie dajemy im szansy?
– Ja najbardziej cenię u facetów inteligencję, swobodę i poczucie humoru. Jeżeli w szkołach uwodzenia tego uczą, to ma ona moje pełne błogosławieństwo – zapewnia Monika.
Źródło:
http://studente.pl/wroclaw/artykuly/9952/Jak-uwiesc-kobiete-czyli-wszystko-o-kursach-podrywania |